Wpadłam do pokoju otwierając na oścież drzwi. Rozejrzałam się szybko i nic. Dopiero gdy podeszłam do łóżka zauważyłam otwartą szafę i masę kartonów na ziemi.
- A co jak on nie żyję?! - myślałam na głos - Moje kartony zabiły człowieka....ja nie mogę, mam trupa w chacie.
Usiadłam zatroskana na łóżku, nie odważając się dotknąć żadnego pudełka.
- Laura, ja żyję, błagam weź ode mnie te pudełka - odezwał się cicho głos na podłodze.
- Ross?
- Nie tej, śledź...- odpowiedział śmiejąc się pod nosem.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, wstałam z łóżka i wzięłam się za zbieranie kartonów. Nie które były naprawdę ciężkie np. z patelnią, albo z muszlami o i z moją biżuterią....ale mniejsza oto.
Podałam rękę blondynowi i pomogłam wstać.
-Co ty w nich trzymasz?!
-A nic ciekawego, patelnie, talerze, garnki, biżuterię, muszelki, ubrania, buty, itd.- A tak w ogóle bo się nie zapytałam jesteś cały?
- Nie do końca, rozum zostawiłem w domu...
Uśmiechenlismy się nawzajem i wzięliśmy za rozpakowanie, kartonów. Włączyłam jeszcze radio żeby szło nam sprawniej.
Ross stał na krześle i układał jakieś dokumenty na samą górę szafy, a ja układałam ciuchy do szuflady.
- Myślałaś już nad naszym spacerem po plaży, w bliskiej przyszłości? - odezwał się chłopak nie odrywając wzroku od pracy.
- Tak... i jeśli wszystko zrobimy to może nawet dzisiaj.
Dalsze prace minęły nam szybko przy śmiechy i wygłupianiu się. Około 17.00 skończyliśmy. Zeszłam z Rossem na dół i zrobiłam nam, a raczej znalazłam lemoniadę.
Usiadłam kolo niego na kanapie podając szklankę.
- Myślałaś już nad jakąś szkołą?
- Za dwa dni idę do liceum " Matchen". A ty?
- Yyyy....ja...ja...ja..zrezygnowałem ze szkoły..- wybrnął jakoś blondyn. - To co idziemy się przejść.
- Spoko.
Na dworze było jeszcze jasno. Szliśmy spokojnie brzegiem morza. Zupełnie sami, nigdzie nie było ani jednego człowieka.
- Znam cię dopiero dwa dni, a myślę że mogę powiedzieć ci wszystko. - powiedziałam spoglądając na chłopaka.
On się tylko uśmiechnął i objął ramieniem.
- Dzięki. - szepnęłam.
- Za co?!
- Za to że jesteś. - odowiedziałam cicho i wtuliłam się w niego jak w poduszkę.
Szliśmy tak dalej, cały czas koło siebie, nie odzywając się jakąś godzinę. Cisza i szum fal nam wystarczała.
- To co wracamy? - spytałam spoglądając na blondyna.
- Spoko...
Klepnęłam go w ramię i pognałam prosto przed siebie.
- Gonisz!!!
Biegłam z bananem na twarzy, oglądając się za siebie. Ross cały czas biegł za mną. Ale on ma kondycje!!! Ja już wymiękam.
- I co dajesz radę?! - krzyknęłam do chłopaka z tyłu zwalniając.
Nikt mi nie odpowiedział. W pewnej chwili poczułam jak ktoś mnie łapię. Blondyn przeżucił mnie przez ramię.
- No nie, czuje się jak w Shreku...
- Wiesz co nawet podobna jesteś... - zaczął się nabijać.
- No dzięki!
Rzuciłam focha. Chłopak musiał to zauważyć po spoważniał i odłożył mnie na piasek.
- Laura, przepraszam nie chciałem cię urazić.
- Żarcik!!! - krzyknęłam odpychając go od siebie i uciekłam dalej.
- A wiec tak chcesz się bawić!?
Tym razem nasz pościg trwał krótko. Wylądowałam na piasku pod Ross'em. Chłopak łaskotał mnie, śmiejąc się przy tym.
- Nie.... przestań...plis...- krzyczałam przez śmiech.
- Ale już mi nie uciekniesz???
- Obiecuje...
Ross zszedł ze mnie podając mi dłoń. Podniosłam się z piasku, otrzepując przy tym ubranie.
- Wole mięć pewność że nie dasz dyla...- mówiąc te słowa chłopak wziął mnie na ręce.
- Na taki układ się zgadzam...wygodny jesteś.
Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i weszłam do środka.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzeci rozdział!!! Przepraszam że tak długo musieliście czekać, ale od paru dni nie mam weny...
Nasza Raura się rozwija, ale jeszcze się tak nie cieszcie, nie długo Lau dowie się że Ross jest gangsterem...Jestem ciekawa waszej opinii ;)
Do następnego wpisu..
- A co jak on nie żyję?! - myślałam na głos - Moje kartony zabiły człowieka....ja nie mogę, mam trupa w chacie.
Usiadłam zatroskana na łóżku, nie odważając się dotknąć żadnego pudełka.
- Laura, ja żyję, błagam weź ode mnie te pudełka - odezwał się cicho głos na podłodze.
- Ross?
- Nie tej, śledź...- odpowiedział śmiejąc się pod nosem.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, wstałam z łóżka i wzięłam się za zbieranie kartonów. Nie które były naprawdę ciężkie np. z patelnią, albo z muszlami o i z moją biżuterią....ale mniejsza oto.
Podałam rękę blondynowi i pomogłam wstać.
-Co ty w nich trzymasz?!
-A nic ciekawego, patelnie, talerze, garnki, biżuterię, muszelki, ubrania, buty, itd.- A tak w ogóle bo się nie zapytałam jesteś cały?
- Nie do końca, rozum zostawiłem w domu...
Uśmiechenlismy się nawzajem i wzięliśmy za rozpakowanie, kartonów. Włączyłam jeszcze radio żeby szło nam sprawniej.
Ross stał na krześle i układał jakieś dokumenty na samą górę szafy, a ja układałam ciuchy do szuflady.
- Myślałaś już nad naszym spacerem po plaży, w bliskiej przyszłości? - odezwał się chłopak nie odrywając wzroku od pracy.
- Tak... i jeśli wszystko zrobimy to może nawet dzisiaj.
Dalsze prace minęły nam szybko przy śmiechy i wygłupianiu się. Około 17.00 skończyliśmy. Zeszłam z Rossem na dół i zrobiłam nam, a raczej znalazłam lemoniadę.
Usiadłam kolo niego na kanapie podając szklankę.
- Myślałaś już nad jakąś szkołą?
- Za dwa dni idę do liceum " Matchen". A ty?
- Yyyy....ja...ja...ja..zrezygnowałem ze szkoły..- wybrnął jakoś blondyn. - To co idziemy się przejść.
- Spoko.
Na dworze było jeszcze jasno. Szliśmy spokojnie brzegiem morza. Zupełnie sami, nigdzie nie było ani jednego człowieka.
- Znam cię dopiero dwa dni, a myślę że mogę powiedzieć ci wszystko. - powiedziałam spoglądając na chłopaka.
On się tylko uśmiechnął i objął ramieniem.
- Dzięki. - szepnęłam.
- Za co?!
- Za to że jesteś. - odowiedziałam cicho i wtuliłam się w niego jak w poduszkę.
Szliśmy tak dalej, cały czas koło siebie, nie odzywając się jakąś godzinę. Cisza i szum fal nam wystarczała.
- To co wracamy? - spytałam spoglądając na blondyna.
- Spoko...
Klepnęłam go w ramię i pognałam prosto przed siebie.
- Gonisz!!!
Biegłam z bananem na twarzy, oglądając się za siebie. Ross cały czas biegł za mną. Ale on ma kondycje!!! Ja już wymiękam.
- I co dajesz radę?! - krzyknęłam do chłopaka z tyłu zwalniając.
Nikt mi nie odpowiedział. W pewnej chwili poczułam jak ktoś mnie łapię. Blondyn przeżucił mnie przez ramię.
- No nie, czuje się jak w Shreku...
- Wiesz co nawet podobna jesteś... - zaczął się nabijać.
- No dzięki!
Rzuciłam focha. Chłopak musiał to zauważyć po spoważniał i odłożył mnie na piasek.
- Laura, przepraszam nie chciałem cię urazić.
- Żarcik!!! - krzyknęłam odpychając go od siebie i uciekłam dalej.
- A wiec tak chcesz się bawić!?
Tym razem nasz pościg trwał krótko. Wylądowałam na piasku pod Ross'em. Chłopak łaskotał mnie, śmiejąc się przy tym.
- Nie.... przestań...plis...- krzyczałam przez śmiech.
- Ale już mi nie uciekniesz???
- Obiecuje...
Ross zszedł ze mnie podając mi dłoń. Podniosłam się z piasku, otrzepując przy tym ubranie.
- Wole mięć pewność że nie dasz dyla...- mówiąc te słowa chłopak wziął mnie na ręce.
- Na taki układ się zgadzam...wygodny jesteś.
Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i weszłam do środka.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzeci rozdział!!! Przepraszam że tak długo musieliście czekać, ale od paru dni nie mam weny...
Nasza Raura się rozwija, ale jeszcze się tak nie cieszcie, nie długo Lau dowie się że Ross jest gangsterem...Jestem ciekawa waszej opinii ;)
Do następnego wpisu..
ssuuppeerr !!~czekam na next
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!!!!!!!!!! Mam ten sam problem z weną, utknęłam w połowie rozdziału.:( I jak tak dalej pójdzie to będę musiała wstawiać krótsze posty,, a i tak są krótkie.
OdpowiedzUsuńAle scena na plaży była zajebista!!! Czekam na nexta.
Pozdrawiam i weny życzę Tonks
Super!!! ;)
OdpowiedzUsuńWeny życzę =^.^.=
POPROSTU GENERALNY!!!!!!!!! AŻ BRAK MI SŁÓW TY LEPIEJ PISZ NEXTA!!!!!!!!!!:-)
OdpowiedzUsuńI gdzie ten rozdział? Ja go chce dziś zobaczyć!
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ ! <3
OdpowiedzUsuń