poniedziałek, 24 marca 2014

Przeprosiny & Znalezisko

Niedawno znalazłam całkiem ciekawego bloga o Auslly. Historia jest dość nie typowa, ale myślę że wam się spodoba zapraszam - http://auslly-anotherstory.blogspot.com/
P.S. Przepraszam za tak długą nie obecność, ale nie długo mam sprawdzian klas 6  i  tak jakoś...
Wrócę w kwietniu drugiego lub pierwszego! Obiecuje i jeszcze raz przepraszam ;)

sobota, 15 marca 2014

13. Chcecie Raurę? To proszę!

Laura
- To co robimy? - spytał siadając na kanapie.
- Co powiesz na horror? "Oszukać przeznaczenie 4"?
- Jasne, może być.
- Włącz film, a ja tradycyjnie lecę po popcorn. - uśmiechnęłam się i uciekłam do kuchni.
Troszeczkę mi nie zręcznie gościć na kanapie gangstera, no ale mniejsza. Włożyłam szeleszczące pudełko do mikrofalówki i oparłam się o blat, wbijając wzrok w podłogę.
- Gotowe! - krzyknął chłopak wchodząc do pomieszczenia. - Film już leci, to znaczy reklamy. - uśmiechnął się lekko - Ale pachnie!
- Minuta i będzie.
Odłożył pilot od telewizora na pobliski stolik i oparł się o wejście.
- Lau...-zaczął nie pewnie - Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Oczywiście nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz, ale czy ten blondyn, z którym cię widziałem w barze to twój chłopak?
- Nie. - odparłam spokojnie.
- To jest ten Blake? - ciągnął dalej.
- Nie z Blake'em już zerwałam...- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a na policzkach poczułam słoną łzę.
- Przepraszam nie powinienem o to pytać. - wytłumaczył się szybko chłopak, widząc że płaczę, po czym mocno mnie przytulił.
- Nie spoko, w końcu to nie twoja wina że nasz związek się rozpadł. - wyszeptałam, po czym wtuliłam się w niego mocniej.
W końcu po jakiś 10 minutach się uspokoiłam i oderwałam od blondyna.
- No dobra to teraz moja kolej.
- Ale na co? - spytał zdezorientowany.
- No na pytanie....Więc czy znalazłeś już swoją drugą połówkę? - spytałam wsypując kukurydze do szklanej miski.
- Tak.
- Wow, a kto to taki, jeśli można spytać?
- Ty...- odparł wlepiając się w moje śpelka.
- Ross, nie zrozum mnie źle, ale ja nie odwzajemniam twoich uczuć...chyba.
- Będę czekać, ja mam czas.
Uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie i wróciłam do przesypywania popcornu.
Po 15 minutach zajęłam miejsce koło blondyna na kanapie. Co pięć minut krzyczeliśmy ze strachu, ale to jeszcze nic, w porównaniu kiedy wyłączyli na korki.
- Ross! Co się stało? - spytałam wtulając się w niego jak w misia.
- Nie ma prądu...
-  Czego się śmiejesz?!
- Z niczego.
- To kto się śmieje?!
- Aaaa! - krzyknęliśmy równo zrywając się z kanapy.
Każde z nas pobiegło w inną stronę. Ross chyba do kuchni, a ja do sypialni. Oczywiście wywaliłam się przy tym na schodach, ale nic na to nie poradzę że nie widzę nawet czubka swojego nosa. Przekluczyłam szybko zamek w drzwiach i oparłam się plecami o ścianę. Mój oddech stawał się coraz to bardziej nie spokojny. W domu ciemno, siedzę sama w sypialni, jest coś po 23.00. Nie wiem gdzie pobiegł Ross, ani kto się wtedy śmiał. Otworzyłam lekko drzwi od balkonu. Wyszłam aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Oczywiście w tedy spotkałam nasze duchy. Była to pięcioosobowa grupa nastolatków. Chyba pijanych nastolatków, ponieważ śmiali się w niebo głosy.
Westchnęłam ciężko i postanowiłam wrócić na dół. Pewnie mój gangster terze się teraz ze strachu.
Schodziłam właśnie po schodach, a tu nagle kula z pistoletu przeleciała obok mnie zbijając wazon z kwiatami.
- Ross! Zgłupiałeś?! To przecież ja! - krzyknęłam do chłopaka, który stał z pistoletem w ręku.
- Sorki...
- Sorki!? Sorki!? Człowieku jeszcze jednej krok i byś mnie zabił! Cielok jeden.
- Ciesz się że przy najmniej jesteś w jednym kawałku, a nie dziurawa. - odparł ze śmichem.
- Taaa, cały Ross, wpierw chce zabić swoją przyjaciółkę, a potem się śmieje. Ty idź na jakąś terapię czy coś.

Następny dzień Lau
Obudziłam się jakieś 15 minut temu...na stole! Nie mam bladego pojęcia co tam robiłam, ale Ross spał w wannie. To znaczy jeszcze tam śpi. Po wczorajszej akcji z pistoletem postanowiłam go tam zamknąć na klucz, nie wiadomo czy nie lunatykuje...
Moja pidżama składa się z za dużej bluzki mojego kuzyna. Włosy miałam w nieładzie, poczochrane, a paznokcie błyszczały w odcieniu różu.
Powędrowałam do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia.
Hmm...naleśniki!
Wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty i roztopiłam masło na patelni.
- Ross!? - krzyknęłam zdziwiona gdy chłopak stanął za mną.
- Zapomniałaś chyba że masz okno w łazience...-odparł z uśmiechem
- A mogłeś normalnie zapukać...

Ross
Dziewczyna wypowiedziała te słowa, spoglądając na moje ubrania. No faktycznie nie wyglądałem zbyt ludzko. W włosach miałem jakieś gałęzie, a ciuchy od piasku.
-Idź się umyj. - odparła wyciągając z moich blond kosmyków jakiś liść.
Posłusznie wykonałem polecenie dziewczyny i ruszyłem w kierunku łazienki.

Laura
Słodziak z niego. Tak na prawdę od 4 godzin cały czas walczę z myślami. Chyba podoba mi się Ross...Aaaa! Podoba mi się Ross! Słodki, ładny, miły, utalentowany...idealny. Ale nie. Nie jestem co do tego stu procentowo pewna. Jest jeszcze Justin... Cała noc prawię nie spałam myśląc o tych dwóch chłopakach.  Teraz wiem co czują te wymalowane panienki w telenowelach.
- Lau!
- Tak, co?
- Gadasz do siebie już jakieś 15 minut! Wszystko ok? - spytał po chwili z troską.
- Słyszałeś coś?
- Nie wyspałem się jeszcze nie kontaktuje. - przyznał z uśmiechem. - naleśniki już gotowe?
- O matko! - krzyknęłam przypominając sobie o cieście.
Wszystko przypalone. No nie! Jakim prawem?
- Lubisz skamielinę?
- Wiesz co, nie przepadam, ale możemy iść do kawiarni. Przy centrum za 20 minut! - krzyknął wybiegając z mieszkania.
Oj...on coś kombinuję.
No nic. Trzeba być przygotowanym na wszystko w końcu Ross to Ross. Z tą myślą udałam się na górę do mojej sypialni. Dawno tu nie byłam...no jakieś 7 godzin.
Słońce wbijało się do środka przez duże okna. Wiatr lekko miotał w lewo i w prawo białymi firanami. Drzwi od balkonu były uchylone, co sprawiało że słyszałam każdy ruch morza. W końcu czuje że żyję. Mieszkam na plaży. Mam wspaniałych przyjaciół i dwóch chłopaków...To ostanie nie jest aż takie piękne. Szybko ogarnęłam się z myśli i zamknęłam w łazience z wybranym zestawem. Wzięłam szybki prysznic. Wy balsamowana truskawkowym żelem pod prysznic, zarzuciłam na siebie to -
Wysuszyłam włosy i zrobiła makijaż. Zadowolona z końcowego efektu zeszłam na dół.
10 minut później
Siedzę na ławce. Na ławce w parku . Drzewa, przybrały barwę jasnej zieleni. Kwiaty kwitły na pudrowy róż, a wokół bawiły się dzieci. Kocham wiosnę! Ptaki śpiewają, dzieci się śmieją i ludzie zakochują. Nagle w tłumie ludzi zauważyłam Ross'a. Wydawał mi się jakiś inny, chociaż jego styl  nie zmienił. Trzymał w ręku bukiet czerwonych róż.
- Proszę, piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny - powiedział uwodzicielsko wręczając mi róże.
- Dziękuje...
- To idziemy do tej kawiarni czy nie? - spytał podając mi dłoń.
- A nie boisz się, ludzi...no wiesz czy zadzwonią.
- Nie, ten dzień poświęcam tylko i wyłącznie tobie. I nawet jeśli to miał by byś mój ostatni dzień na wolności to chce go właśnie spędzić z tobą.
Zarumieniła się lekko i zostawiłam ślad po pomadce na policzku blondyna.
- Romantyk z ciebie...- westchnęłam cicho kładąc głowę na jego ramieniu.
Szliśmy jakieś 15 minut, zielonymi alejkami parku. Wszędzie pachniało kwiatami. Były przecudne. Na każdej alejce widniał rząd pudrowo różowych roślinek. Długo zrywałam je wzrokiem, aż Ross podszedł do jednego z nich zerwał i włożył mi różę we włosy. Po 10 minutach stałam już pod wielką kawiarnią. Zajęliśmy miejsce na dworze. Oczywiście Ross wpierw odsunął mi krzesło jak prawdziwy dżentelmen i dopiero potem usiadł.
- Co państwo sobie życzą? - spytał kelner.
Był to wysoki mężczyzna, z ciemną karnacją, kruczo czarnymi włosami i piwnymi oczami. Arab.
- Co pni sobie życzy. - zwrócił się do mnie blondyn.
- Może rogaliki francuskie?
- To rogaliki i dwa cappuccino z bitą śmietaną. - odparł blondyn, a kelner odszedł z zapisanym zmówieniem.
Świetna kawiarnia, stolik dwa dwojga i chyba miłość mojego życia. Czego chcieć więcej?
Nie wiem jak już mam chować moje uczucia do tego zwariowanego chłopaka. Nie chce mu tego powiedzieć zbyt wcześnie, ale nie chce też bawić się jego uczuciami.
- Wszystko w porządku? - spytał Ross, machając przede mną ręką.
- Co? A tak wszystko w porządku, po prostu się zamyśliłam.
Nawet nie zauważyłam kiedy kelner przyniósł nam danie.
- Smacznego - odezwał się blondyn ukazując swój śnieżno biały uśmiech.
- Samczego...
Rogaliki były naprawdę pucha! Mogę im spokojnie przyznać 6+. Siedzieliśmy jeszcze kilka minut popijają cappuccino.
- Idziemy dalej? - spytał po chwili Ross.
- Jasne, a co teraz masz w planach.
- Hmm...może być spacer po parku?
4 godziny później
Nogi mi odpadają! No ale na towarzystwo nie muszę narzekać. Po drodze zaliczyłam jeszcze budkę z zdjęciami, goframi, lodami i balonami. Było cudownie, romantycznie i wogóle. Gdzie jestem teraz? Właściwie to sama nie wiem. Ross postanowił zrobić mi niespodziankę. Zawiązał oczy czarną bandaną. Jest coś po 20.00. Czuję piasek pod nogami.
- Ross?
- Tak?
- Mogę już otworzyć oczy?
- Nie.
Ta...proste pytanie prosta odpowiedź.
- Poczekaj jeszcze chwila, moment, już! - krzyknął, a ja odwiązałam chustę. Moim oczom ukazała się plaża, tłum ludzi i milion kolorowych lampionów. Ciemne niebieski niebo i tysiące kolorowych
lampionów. Piękne! Odwróciłam się do tyłu mocno przytuliłam Rossa.
W Końcu po jakiś pięciu minutach oderwałam się od niego. Staliśmy oboje oświetleni jedynie przez księżyc i światło lampionów.
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Coraz to bliżej bliżej, bliżej, aż w końcu, chłopak wbił mi się w usta. Zarzuciłam ręce na jego szyi, a on oplótł mnie w tali. Jedynie co słyszałam to fajerwerki, brawa i głośne krzyki.
♥♥

Hejka! Oto mój rozdział 13! Prawie wszyscy w komach chcą już Raure,
 więc na zamówienie proszę. Mam nadzieję że wam się podoba.
 Rozdział pisany na telefonie więc przepraszam za błędy.
Czekam na wasze opinie
Do następnego wpisu..
Maddie ;)
Rozdział dedykowany-
  • Elci Tyc
  • Kasi Tonks
  • Tuli Pomocnej
  • Justynie
  • Ance Fance
  • Ally Rose
  • Lusi Lynch
  • Łaurze Kłos
  • Julce
  • Wszystkim Anonimom
  • I innym

piątek, 14 marca 2014

12. Wyznanie & Zagoda

Otworzyłam ociężale drzwi i smętnym krokiem weszłam do środka.Zdjęłam trampki i poczłapałam się powoli na górę.  Łzy cisły mi się do oczu. Nie wierze że moja historia z Ross'em już się kończy. Tak po prostu się rozstajemy. Skończyłam szybko moją walkę z myślami  i poszłam sobie zrobić odprężającą kąpiel. Ciepła woda koiła moje myśli, a piana w wannie sprawiła że czułam się jak księżniczka. Jednak mój sen przerwał dźwięk gitary. Ubrałam się w wygodny zestaw poprawiłam makijaż i wyszłam z łazienki. Popchnęłam lekko drzwi od balkonu i nie pewnie wykonałam pierwszy krok. Granatowe niebo wisiało nad moją głową, a na nim błyszczały srebrzyste gwiazdy. Morze zadawało się spokojne, szumiało jak zawsze. W oddali widziałam światła nigdy nie śpiącego Miami, a na dole stał Ross z gitarą. Uderzył kostką w struny wprawiając je w drganie. Zanim zaczął śpiewać zdążyłam zejść na dół. Stanęłam w drzwiach opierając się o ramę, a on zaczął śpiewać...
Teardrops in your hazel eyes
I can't believe I made you cry
It feels so long
Since we've went wrong
But you're still on my mind
Never want to break your heart
Sometimes things just fall apart
So here's one night
To make it right
Before we say goodbye

So wait up wait up
Give me one more chance
To make up make up
I just need one last dance

Freshman year
I saw your face
Now it's graduation day
Said we'd be friends
Until the end
Can we start again

So wait up wait up
Give me one more chance
To make up make up
I just need one last dance

na na na na oh whoa x2

I heard you're heading east
So let's just make our peace
So when you think of me
You'll smile
And I'll smile

So wait up wait up
Give me one more chance
To make up make up
I just need one last dance
So wait up wait up
Give me one more chance
Just one song
Than I'll move on
Give me one last dance
I just need one last dance
With you
 
Wpatrywałam się w jego czekoladowe oczy. On tylko od czasu do czasu ukazywał mi swój śnieżno biały uśmiech. Po ostatnich słowach piosenki blondyn znajdował się jakieś 2 kroki ode mnie. Emocje wzięły w górę. Nie wytrzymałam. rzuciłam mu się naszyję zalana łzami. Chłopak odwzajemnił uścisk również pozwalając swobodnie spływać słonym strumienią po twarzy.
- Obiecaj mi że zawsze będziesz przy mnie. - szepnęłam chowając twarz w jego ramię. 
- Zawsze...
Jestem skończona idiotką! Przez moją głupotę mogłam stracić mojego najlepszego przyjaciela. 
- No Lau, nie płacz już. - powiedział nagle chłopak uśmiechając się mimo łez. 
- Ale ja płacze ze szczęścia. 
- Co?
- Ze szczęścia że ciebie spotkałam...
- Czyli to znaczy że mi wybaczasz? - spytał niepewnie, łapiąc się za kark.
- Jasne idioto!
W oczach blondyna widziałam iskierki szczęścia, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Słuchaj. - odezwałam się po chwili - Chciałabym z tobą trochę pogadać, masz teraz czas?
- Jasne.
- Super, poczekaj tu ja tylko polecę po bluzę i zaraz jestem z powrotem.
Chłopak schował ręce do kieszeni skórzanej kurtki, a ja weszłam do środka. 
Wbiegłam do sypialni porwałam moją ulubiona bluzę koloru morskiego i popędziłam z powrotem na dół.
- To  gdzie idziemy? - spytał chłopak.
- Wzdłuż plaży?
- Ok...
Ross
Oj coś czuję że to nie będzie taka miła rozmowa. Wziąłem dziewczynę za rękę i po mimo zmroku ruszyliśmy brzegiem morza. 
- Mogę ciebie o coś spytać?
- Jasne.
- Dlaczego postanowiłeś zostać kryminalistą?
- To życie napisało mi taki scenariusz. Tego się nie wybiera. W dzieciństwie nie miałem zbyt łatwo. Mój ojciec był alkoholikiem, a matki nie zdążyłem poznać. Byłem cały czas poniżany i bity. Miałem już tego dosyć i w wieku 14 lat uciekłem z domu. Oczywiście próbowałem zatrzymać się u kogoś z rodziny, ale nikt nie miał wolnego miejsca. Dni mijały, a ja nie miałem nic do jedzenia. I tak to się zaczęło . Trafiłem pod skrzydła mojego kumpla i jego bandy. Z każdego napadu, albo przemytu dostawaliśmy sporo kasy, na swoje wydatki. Zrozum Lau, ja na prawdę nie chciałem, ale muszę jakoś zarabiać. 
Dziewczyna umilkła. Wpatrywała się w piasek,jakby chciał policzyć każde jego ziarenko.
- Mam jeszcze jedno pytanie...
- No?
- Dlaczego ludzie nie dzwonią po policje gdy cię spotykają.
- Wiedzą że nasz gang ma wszędzie ludzi, po prostu boja się zaryzykować że stracą rodziny.
- Dobra, a teraz ostanie pytanko. - powiedziała stając na przeciw mnie - Słuchaj.....pamiętasz tą naszą kłótnie na plaży?
Pokiwałem twierdząco głową.
- No i.....czy w tedy jak mi wyznałeś miłość mówiłeś prawdę? - te ostatnie wyrazy wy powiedziała z prędkością światła.
- Lau....chyba....tak to prawda. Ale zrozumiem jak nie odwzajemnisz moich uczuć. -odarłem spuszczając wzrok na piasek. 
- Dzięki za zrozumienie. Wolałabym abyśmy byli nadal przyjaciółmi...
- Spoko rozumiem - skłamałem odwracając się w inną stronę, by Lau nie zauważyła łez. 
- Wszystko ok?
- Ta, jasne...Masz jutro czas około 21.00?
- Taaaak? - przeciągnęła dziewczyna zdziwiona pytaniem. - A czemu tak późno?
- Jutro w klubie urządzają imprezę. Pomyślałem że moglibyśmy razem na nią wyskoczyć?
- Spoko.
Chciałem się już z nią pożegnać, ale brunetka zatrzymała mnie za rękę.
- Nie zostajesz dzisiaj?
- A nie będę przeszkadzał?
- Chodź!
Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem za nią. Myślę że Lau nadal mi ufa...
♥♥♥
Hejo! A oto mój rozdział...niestety.
Uważam go za totalną klapę.
Ostatnio nie mam weny i jakoś takoś...
 Czekam na waszą opinię
Dziś zostawiam was z Jennifer
Do następnego wpisu...
Maddie ;)

czwartek, 6 marca 2014

11. Trampki & Nowa Miłość?

Jest już po 16.00, a ja ciągle nie gotowa. Nie mam pojęcia którą sukienkę wybrać...
Zeszłam na dół, włączyć radio. Też same nudy. Przechodziłam właśnie koło szafki, ale z półki spadł mój pamiętnik. Akurat musiał się otworzyć na zdjęciu z Ross'em. Uśmiechnęłam się smutno i podniosłam zeszyt z podłogi. Usiadłam na kanapie, a po policzku spłynęła jedna łza. Wszystkie dalsze strony, również były zapełnione naszymi fotkami. Zamknęłam z hukiem pamiętnik i popędziłam na górę. Mam być gotowa za 15 minut, a ja w ręczniku!
Podeszłam do szafy. Na wieszakach wisiały różno kolorowe sukienki, a na dole, stały poukładane w rzędzie buty. Nagle coś mnie napadło i weszłam z wybranym zestawem do łazienki. Zrobiłam sobie dość mocny makijaż, a paznokcie tradycyjnie pomalowałam na ciemno. Wyszłam z pokoju czystości ubrana w to :
(bez okularów - od aut.)
Spojrzałam na moje buty. Były to czarne szpilki, wyglądały naprawdę pięknie, tylko ze strasznie nie wygodne! Spojrzałam jeszcze raz na zegarek.
- O boże! Mam 5 minut!
Wzięłam pierwsze lepsze trampki, włosy spięłam w luźnego kłosa i wybiegłam zostawiając zapalone światła z domu.
No nie! Przede mną jeszcze ten piach! Zdjęłam szybko moje buciki, i ruszyłam biegiem przez plażę. Spojrzałam jeszcze raz na mój strój. Z tego co sobie uszykowałam została tylko sukienka i bransoletki.. Torebki nie brałam bo jest nie wygodna, buty z reszta też. Okularów nie lubię, a w wisiorku bym się udusiła. Miejmy tylko nadzieję, że Justin nie wybrzydza wśród dziewczyn.
- Lau! - usłyszałam krzyk za sobą.
Obróciłam się i moim oczom ukazała się Cami, ubrana w czarne lakierkowe szpilki, turkusową sukienkę do kolan, srebrnym naszyjnikiem w kształcie serduszka i czarną torebką.
- Wow! Camilla jak ty pięknie wyglądasz! - pochwaliłam przyjaciółkę mierząc ją wzrokiem.
- Ty również...-odparła z uśmiechem. - Czekaj, czekaj, czy ja dobrze widzę? Trampki!?
- No...tamte buty były, wyjątkowo nie wygodne...
- Ok, chodź już do tego baru bo się spóźnimy..
- Do jakiego baru? -spytałam przerażona.
- No tego na plaży!
- Nie, Cami, tylko nie tam. Zadzwoń do nich, niech przyjdą gdzie indziej...
- Laura, Ross'em się nie martw. - pocieszyła mnie przyjaciółka - Jeśli zobaczy cie z innym chłopakiem to może sobie odpuści?
- No, dobra...-szepnęłam niepewnie.

15 minut później
- Chcecie coś do picia? - spytał Justin siadając obok mnie.
- Cole!
- Sprite!
Ja siedziałam cicho, nie potrafiłam się odezwać słowem, gdy na przeciw siebie po drugiej stronie przy stoliku widziałam Ross'a.
- A ty ślicznotko, co chcesz? - spytał blondyn obejmując mnie ramieniem.
- Wodę...
Chłopak spojrzał na moją przyjaciółkę pytającym spojrzeniem i poszedł, a za nim Tanner.
- Lau co ty wyrabiasz? - szepnęła z wściekłością Cami.
- Nic, źle się czuje.
Zapomnij o tym blondynie i koniec!
Jednak naszą rozmowę przerwali chłopacy. Podali nam napoję i zajęli swoje miejsca. Just, jest naprawdę spoko, ale nie umiem się dobrze bawić czując cały czas wzrok Ross'a na sobie.
- Zaraz przyjdziemy. - powiedziała równo Camilla z Tanner'em.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło i wtuliłam się w blondyna. On znów objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się do niego lekko i spojrzałam w oczy.
- I jak ci się podoba randka?
- Jest świetna, a zwłaszcza że z tobą.
Dzieliło nas już dosłownie kilka milimetrów od pocałunku, ale odsunęłam się od niego, wraz z trzaskiem drzwi, którymi właśnie wychodził Ross.
Spojrzałam w tamtym kierunku, a równo z moim wzrokiem zakuło mnie serce.
- Zaraz przyjdę, idę się prze wietrzyć. - oznajmiłam, po czym wybiegłam z knajpy.
Wyszłam na zewnątrz. Ciemno. Strasznie ciemno. Jedynie co za uwarzyłam to Cami...całująca się z Tannerem? I Ross'a, który szedł już po plaży.
Albo teraz sobie wszystko wyjaśnimy, albo, albo nie wiem....wole to wyjaśnić!
- Ross! - krzyknęłam na co blondyn się obrócił - Zaczekaj!
Zeszłam szybkim krokiem po schodach i ruszyłam biegiem w jego stronę.
- Tak?
- Słuchaj chciałabym żebyśmy sobie wszytko wytłumaczyli...- zaczęłam.
- Myślałaś już nad drugą szansą? - spytał z nadzieją, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie! Musimy o sobie  zapomnieć, nie jestem w stanie wybaczyć ci tego co zrobiłeś. Po prostu wymażemy siebie nawzajem z pamięci. Ty zapomnisz o mnie, a ja o tobie.
- Lau, ale ja nie umiem o tobie zapomnieć...-odparł podchodząc do mnie bliżej, a ja zrobiłam krok do tyłu.
- Ross, zrozum nasza przyjaźń i tak nie miała by przyszłości, jesteś kryminalistą...-szepnęłam z łzami tonąc w jego czekoladowych tęczówkach.
- Daj mi chociaż jedną szansę. Obiecuje że się zmienię.
- Przepraszam...- szepnęłam odrywając się od niego, po czym wybuchłam płaczem.
♥ ♥ ♥
Rozdział gotowy! Za dużo akcji się w nim nie dzieję, ale w następnym będzie się działo...
Jestem ciekawa waszych opinii :)
Ps - Jak myślicie Ross i Lau, mają się już pogodzić?
Do następnego wpisu...
Maddie ;)